Góra św. Jana w Mikluszowicach

To jeden z najciekawszych obiektów historycznych i przyrodniczych w północnej części powiatu bocheńskiego. Miejsce gdzie kiedyś istniała średniowieczna osada, stały kolejno trzy drewniane kościoły, wokół których grzebano setki ludzi. A pod koniec II wojny światowej Niemcy zamienili je w ufortyfikowany i uzbrojony punkt oporu wobec nadciągającej Armii Czerwonej. Jakie jeszcze tajemnice i zagadki kryje Góra św. Jana w Mikluszowicach?

Skąd góra w Mikluszowicach?

Każdy, kto znajdzie się w płaskodennej okolicy Mikluszowic zadaje sobie pytanie: skąd tu się wzięła pojedyncza, samotna góra? Ta górka to właściwie rozległy pagór piaszczysty, o owalnym kształcie szerokim na dłuższej osi na ok. 75 m i wysokości względnej ok 7 metrów. Z południowej-wschodniej strony wzgórza, gdzie płynie Raba, pagór opada stromo ku rzece, pozostałe zbocza są łagodne.

W wielu źródłach można znaleźć informację, że pagór powstał w wyniku długotrwałego gromadzenia piasku przez meandrującą rzekę. Bardzo możliwe, że mikluszowicki kopiec jest fragmentem większej formy terenowej, stanowiącej niegdyś piaszczystą wydmę powstałą wskutek procesów fluwioglacjalnych u czoła lodowca. Niegdyś koryto Raby przecinało tę wydmę w innym miejscu niż obecnie, biegło między kościołem, a cmentarzem. W wyniku tej zmiany powstał unikalny pagór meandrowy, ukształtowany wtórnie w swoisty kopiec przez powstałe w jego obrębie osadnictwo. 

Czy był tu średniowieczny gród?

wiklinowy płotChoć pierwsza pewna wzmianka źródłowa o osadzie i parafii w Mikluszowicach pochodzi z 1326 r., to jednak patronimiczna nazwa wsi pochodząca od imienia Miklusz, czyli spolszczonego łacińskiego słowa Nicolaus (Mikołaj) oraz odkryte ślady osadnictwa wczesnośredniowiecznego, wskazują, że wieś powstała tu najpóźniej w XIII w. Mikluszowicki pagór był trzykrotnie przedmiotem badań archeologiczno-konserwatorskich. Pierwsze badania przeprowadził w 1935 r. Gabriel Leńczyk, który stwierdził istnienie śladów fundamentów drewnianego kościoła oraz skorup naczyń z okresu wczesnośredniowiecznego. Na ich podstawie wysnuto hipotezę, że wzgórze mogło być miejscem średniowiecznego gródka obronnego. Badania archeologów przeprowadzone w latach 1965-66 oraz w latach osiemdziesiątych XX w. potwierdziły wcześniejsze odkrycia Leńczyka, ale nie ustaliły z całą pewnością czy domniemane grodzisko było osadą obronną, czy tylko otwartą, istniejącą w XI - XIV wieku. Wydaje się, że ze względu na swoje położenie wzgórze od początku istnienia tu osad ludzkich pełniło ograniczone funkcje obronne i było miejscem schronienia dla ludzi w trakcie powodzi spowodowanych wylewami przepływającej obok Raby. Piaszczystą struktura kopca raczej wykluczała możliwość budowy na jego obrzeżach dużych wałów drewniano -ziemnych. Nie można natomiast wykluczyć istnienia w średniowieczu drewnianej palisady czy chociażby solidnego płotu z wikliny, którego tradycja wznoszenia we wsiach nadrabskich utrzymuje się gdzie nie gdzie jeszcze po dzień dzisiejszy.

Miejsce uświęcone

Być może średniowieczny kościół w Mikluszowicach był podobny do kościoła w Mogile pod KrakowemDo połowy XIX w. na Górze św. Jana stały kolejno trzy drewniane kościoły i towarzyszące im cmentarze. Pierwszy kościół wybudowano przed 1326 r. kiedy to odnotowano parafię mikluszowicką w rachunkach świetopietrza. Kościół ten w poł. XV w. strawił pożar, a nową drewnianą świątynię wybudowano po 1455 r. Jej fundatorem był ówczesny właściciel wsi Mikołaj Cikowski, a wykonawcą nie byle kto, bo cieśla królewski Maciej Mączka. Cieśla ten znany jest przede wszystkim z budowy pierwszego w Polsce drewnianego, trójnawowego gotyckiego kościoła św. Bartłomieja w podkrakowskiej Mogile wzniesionego dla ojców cystersów. Być może kościół mikluszowicki przypominał świątynię z Mogiły. Przetrwał prawdopodobnie do 1653 r., kiedy spłonął.

Budowę nowego, także drewnianego, kościoła, zlecił ówczesny starosta niepołomicki Aleksander Michał Lubomirski. Nowy kościół przetrwał do 1832 r., kiedy to podobnie jak jego poprzednicy na górze spłonął. Częste pożary wymusiły budowę nowej murowanej świątyni, którą jednak wybudowano w latach 1859-63 na bardziej dogodnym miejscu poza wzgórzem św. Jana.

wielopienna lipa na wzgórzuSakralny charakter wzgórza podkreślała drewniana kapliczka z figurą św. Jana Nepomucena, ustanowiona na zboczu góry od strony południowo-wschodniej. Miała ona chronić wzgórze i całą wieś przed niszczycielskimi wylewami Raby. Dziś od strony północno-zachodniej postawiono nową kamienną figurę św. Jana (ale Chrzciciela - patrona parafii) a na szczycie wzgórza duży, drewniany krzyż. Rośnie tam też wspaniała wielopienna lipa - pomnik przyrody, która jest pozostałością zadrzewienia z otoczenia ostatniego kościoła.

Góra św. Jana przez kilkaset lat była też miejscem pochówku co najmniej kilkunastu pokoleń parafian mikluszowickich, których chowano w bezpośrednim sąsiedztwie stojących tam kościołów. Szczątki ludzkie na tym terenie odkryto już w trakcie wspomnianych wcześniej badań archeologicznych w 1935 r., a sporą ilość czaszek i kości ludzkich odkopano w trakcie budowy umocnień wojennych w 1944 r.

Niemiecki punkt obrony

niemieckie działo przeciwpancerne Pak 43Właśnie pod koniec okupacji góra miała być znaczącym punktem obrony w systemie  fortyfikacji niemieckich, zwanych OKH Stellung A2, inaczej ,, Merkur”, budowanych przez ludność polską pod nadzorem niemieckich  inżynierów od lata 1944 r. do czasu radzieckiej ofensywy zimowej w styczniu 1945 r. Górujące nad okolicą wzgórze, położone na lewym brzegu Raby, znakomicie nadawało się do ostrzału wojsk radzieckich, które miały nadejść od strony wschodniej. W tym celu na górze przygotowano stanowisko dla olbrzymiego działa, prawdopodobnie Pak 43/41 8,8 cm czyli popularnego niemieckiego działa przeciwpancernego kalibru 88 mm. Oprócz tego rękami miejscowej ludności a także setek osób ściągniętych z odległych nawet wsi, na wzgórzu wzniesiono 5 bunkrów i kilkadziesiąt  metrów okopów. Cztery bunkry przeznaczono na składy pocisków armatnich, a piąty na mieszkanie dla załogi obsługującej działo. Bunkry od wewnątrz były obudowane drewnem a okopy wygrodzone chrustem. Góra była dokładnie rozkopana i przygotowana do obrony przed zbliżającą się ofensywą radziecką. 

Jak jednak wiadomo, front wschodni szybko przesunął się przez powiat bocheński w dniach 18-20 stycznia 1945 r. Przygotowane z wielkim wysiłkiem umocnienia w dolinie Raby nie odegrały żadnej roli w obronie. Z działa na Górze św. Jana ani razu nie wystrzelono, a Niemcy opuścili Mikluszowice w popłochu. Na wiosnę 1945 r. miejscowa ludność zaczęła rozbierać drewniane umocnienia i płoty, z przeznaczeniem na opał. Rozkręcono także obudowę stalową działa, tak, że po jakimś czasie wojsko polskie wywiozło lufę i resztki podwozia. Po niemieckich umocnieniach pozostały tylko widoczne do dziś liczne ślady na powierzchni wzgórza.

Stan obecny

Góra św. Jana jest dobrze oznakowanaPo wojnie, przez kilkadziesiąt lat, wzgórze pozostawało zapomniane i nie wiele zmieniło ten stan rzeczy wpisanie Góry Świętego Jana do rejestru zabytków województwa krakowskiego w 1968 r. Dopiero w 2005 r. z inicjatywy Szkoły Podstawowej w Mikluszowicach, pagór został w ramach projektu "Góra św. Jana - skarb Mikluszowic" uporządkowany, otoczony w części północno-zachodniej wiklinowym płotem oraz oznakowany nowymi tablicami informacyjnymi i kierunkowymi. Przywrócono też pamięć o tym miejscu poprzez organizację konkursów szkolnych i imprez plenerowych, a zwłaszcza widowiska historycznego przypominającego obrzęd Nocy Świętojańskiej nad Rabą. Dziś miejsce to jest coraz chętniej odwiedzane przez turystów, zwłaszcza amatorów wycieczek rowerowych.

Góra pełna legend

Z mikluszowicką górą związane jest kilka legend, dodających uroku temu wciąż tajemniczemu miejscu. Jedna z nich mówi o dzwonie, który miano zawiesić na wieży kościoła i nadano mu imię "Mikołaj". Po rozhuśtaniu, dzwon zaczął wydawać dźwięki, które wyraźnie brzmiały jak: "Bim - bam! Jam jest Jan!" Uparci parafianie zignorowali prośbę dzwonu, który - na znak protestu - skoczył z wieży do Raby. Ponoć jego żałosne zawodzenie można usłyszeć w noc świętojańską.

Inna legenda mówi, że że przyczyną pożaru drewnianego kościoła w 1832 r. było pijaństwo i lekkomyślność starego proboszcza Macieja, który nie pogasił świeć. Po jego śmierci, pozostał biały pies, który wiecznie trwał przy grobie swojego pana, dopóki z żalu i tęsknoty nie pękło mu serce. Ludzie mówią, że od tej pory, kiedy we wsi ma się zdarzyć coś złego, na Górze św. Jana, w miejscu, gdzie niegdyś stała świątynia, o północy ukazuje się biały pies, który swym wyciem ostrzega mieszkańców przed niebezpieczeństwem. 

Ważniejsze źródła:

  • Folder projektu pt "Góra św. Jana - Skarb Mikluszowic", Mikluszowice 2005
  • J. Zinkow, Wokół Niepołomic i Puszczy Niepołomickiej, Niepołomice 2009, s. 351-356
  • Cz. Anioł, Nad wielką rzeką Rabą (II), http://www.czasbochenski.pl/turystyka-historia-przewodnik-krajoznawczy/nad-wielka-rzeka-raba-ii-/ 
  • A. Matusik, Mikluszowice. Trzy cmentarze, Kronika Bocheńska, listopad 2006, nr 11 (173)